U k r a i n a

Listopad 2014
Poglądy autora na politykę wschodnią, w dużym uproszczeniu. Temat na dłuższą polemikę.

                                              U k r a i n a


Polska stała się orędownikiem i adwokatem Ukrainy w Unii Europejskiej. Zachodni sojusznicy nie byli w pełni skorzy do przyjęcia Ukrainy w poczet Unii. To nasi politycy, Lech Kaczyński, Radosław Sikorski i inni promowali Ukrainę w Unii. Jaki przyświecał im cel? Wejście Ukrainy do Unii, a potem do NATO, to w ich zamyśle przede wszystkim osłabienie Rosji, lub może tylko chęć dokuczenie Rosji?  Dla Europy Ukraina to dobry teren ekspansji gospodarczej, podobny jakim stała się po przewrocie lat 90-tych Polska. Dlatego społeczeństwo Unii i jej władze przychyliły się do tej koncepcji. Miały w tym swój własny interes, prywatny w istocie sprzeczny z interesem Polski. Więc Ukraina przychyliła się do tej koncepcji, nie pomna, że nie spodoba się to Rosji, bo nie mogło się spodobać. NATO blisko Wołgi? I Rosja miała to zaakceptować?  Błąd Unii podstawowy.


Dla społeczności ukraińskiej, nadal biednej i żyjącej bez perspektywy  lepszego losu, od wielu lat zapatrzonej w dobrobyt Zachodu i  nasze, polskie możliwości, wejście do Unia otwiera jakąś szansę. Trudno się jej dziwić. Na Majdanie zresztą ścierały się skomplikowane i sprzeczne interesy różnych grup ludzkich. A nasz, polski interes na czym polegał w popieraniu dążeń Ukrainy do integracji z Unią?

Załóżmy, że Ukraina jest w Unii. Po latach stanie się państwem bogatym, ludnym, o dużym potencjale politycznym. Stanie się dużym rynkiem zbyt dla Zachodu i dużym eksporterem, przede wszystkim żywności. Taki eksporterem była za  carskiej Rosji  i za Polski szlacheckiej.  Tam dorabiali się polscy magnaci, wpierw Rusini, potem spolonizowani . Ukraina w Unii w dość krótkim czasie może stać się poważnym konkurentem  gospodarczym i politycznym dla Polski i zepchnąć nas na margines Unii. Jest zatem dla nas  groźna. Szczególnie ze swoim szowinizmem, może jeszcze marginalnym, lesz czekającym na eksplozję. Mającym ukrytego, potencjalnego sojusznika w postaci nacjonalizmu niemieckiego, też może marginalnego, na razie tylko drzemiącego. Ukraina w Unii jest dla Polski potencjalnie niebezpieczna. Co więcej, promowanie Ukrainy czyni z Rosji dla nas wroga, a Ukrainy nie czyni przyjaciela. Jesteśmy tego świadkami. Lepszym sojusznikiem dla nas w obecnym układzie politycznym Europy jest Rosja.


Nawet wielka Rosja, nawet imperialna, bo ona nie ma roszczeń do naszych ziem.  Jej interesem jest traktowanie Polski jako pomostu do Europy. Kilka wskazówek dowodzi, że politycy Rosji pragnęli widzieć    w Polsce sojusznika i próbowali  załagodzić zaprzeszłe nieszczęścia. Pierwszy uczynił to Gorbaczow, ujawniając  sprawców Katynia, Miednoje i Charkowa i reszty grobów. Potem Jelcyn uczynił krok dalej, przekazał dokumenty. Lecz my zaczynamy marudzić, to nas nie zadowala. Nie dostrzegamy, że te ich akty,       to są jest dla nas wielkim zwycięstwem politycznym, jak zresztą i dla Rosji. Wreszcie z naszych stosunków zdjęto garb. Nam i im. Potem były propozycje drugiej nitki rurociągu jamalskiego, rzecz ze wszech miar korzystna dla Polski, odrzucona bezmyślnie. Zadziwiające, w imię czego? Potem prezydent Putin pojawia się  w rocznicę wybuchu  II Wojny na Westerplatte. Gest niecodzienny! Dla Rosji ta data to nie początek wybuchu II Wojny. Nic to,  że nie przemawia pod nasze dyktando. Sama jego obecność jest już dla nas politycznym zwycięstwem. Wreszcie owa msza w Katyniu z udziałem Putina. Były i inne gesty. To tak, jakby Rosjanie wyciągali do nas ręce. Może to była przemyślna gra, by zyskać  w nas  sojusznika w ich polityce wielkoruskiej?  No i potem nasza polska niefrasobliwość, skłócenie, krótkowzroczność, bezmyślność, konfliktowość, owocująca katastrofą i przegranie politycznego uporządkowania naszych relacji z Rosją. Powrót zimnej wojny polsko - rosyjskiej. Nasilenie rusofobii w społeczności polskiej, widocznej szczególnie w młodym pokoleniu.   

W istocie nasza polityka wschodnia nie jest łatwa. Nie można uchylać się od popierania Ukrainy, czego ona zresztą chyba nawet nie chciała,  zrażać jej do siebie. Wykazała to ostatnio odmowa stron konfliktu udziału Polski w negocjacjach.  Może lepiej jednak  było ich odwodzić od pośpiechu, studzić zapały?  Pozwolić im samym rozwiązać  własne problemy i z Unią i z Rosją, starać się bać bardziej rozjemcą, niż stroną w konflikcie?  Odpowiedź nam dała Rosja embargiem. Ukraina stowarzyszona z Rosją gospodarczo jak  i politycznie nie musi pozostawać w izolacji od Unii. Kapitał nie zna granic, może napływać  niezależnie od dokumentu stowarzyszeniowego.

Jak się wydaje, Rosja nie pozwoli Ukrainie zintegrować się z Unią. Unia zrezygnuje z Ukrainy w imię dobrych stosunków z Rosją. Rosja dążyć będzie do odtworzenia imperium w nowocześniejszej postaci, choćby na wzór Unii Europejskiej. Błędem był przede wszystkim  rozpad Rosji Radzieckiej. Była ona gotowa do powstania Unii Wschodnioeuropejskiej, zdemokratyzowanej i zliberalizowanej gospodarczo, na wzór Unii Europejskiej. Zawinili krótkowzroczni politycy, tak jak i winni są nasi krótkowzroczni politycy, realizujący  małostkową, nieprzemyślaną politykę wschodnią .  Chyba odziedziczoną jeszcze po Polsce szlacheckiej.  PRL było państwem bezpiecznym od wschodu, nie licząc  ogólnego, światowego niebezpieczeństwa, obecnie powrócił strach od wschodu. Z winy naszej nierozumnej polityki wschodniej. Politycy, obok społeczności duchownych, mają też być wychowawcami narodu. Nie są. Przegrywa na tym Polska w krótkiej i dłuższej perspektywie.
UP72156

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz