Wpis powstał jako komentarz do obecnego zagrożenia demokracji w Polsce.Jest wyrazem poglądów autora, nie podzielanych zapewne przez wielu czytających. Podbudowany nader uproszczonym teoretyzowaniem, w którym autor stara się znaleźć i wyrazić źródła takiego rozwoju obecnego stanu kraju.
D o m
i n a
c j a
Informacja jest chyba podstawową kategorią, jaka
dominuje w strukturze kosmosu. Każda cząstka materii, pozbawiona łączności z
inną cząstką, byłaby „niebytem”, samym w sobie. Tym łącznikiem jest informacja
w postaci oddziaływania. Każda cząstka tworzy więc, wysyła i odbiera
informacje. A tym bardziej twory złożone „żyją” informacją i dzięki informacji.
Informację można ująć na wzór wstępu do Ewangelii wg św. Jana …..„Na początku było słowo….” - „Na
początku była informacja, a informacja była u Boga, a Bogiem była informacja .”
Już dużo wcześniej Heraklit wysunął ideę
„Logosu”, to jest „Słowa”, czyli w
istocie informacji. Za nim Platon stworzył filozofię idei, jako pierwotnego bytu. Zdaniem Platona,
relacja między światem idei, a światem materialnym, jest relacją wzorczą.
Idee są paradygmatami i wzorami rzeczy fizycznych. Wymagało to przyjęcia
istnienia swoistego mechanizmu "emanacji" idei w przedmioty
materialne.” W zdaniu tym zawiera się
już koncepcja informacji, która jest czymś pierwotnym. W istocie w każdym przedmiocie
materialnym, w każdym jakimkolwiek bycie,
nie mogą nie zawierać się informacje. Stwierdzenie to zahacza o brzegi
wielu dziedzin naukowych, kosmologii,
nauk społecznych, psychologii, kultury, a jest może czynnikiem podstawowym w
każdej dziedzinie nauki i życia ludzkiego i życie w ogóle. Odkrycie informacji,
jako zjawiska nasycającego całą rzeczywistość, stanowiącą czynnik sterujący
wszech rzeczą, odkrył Robert Wiener, oraz Shannon uczeni amerykańscy. Od nich bierze
początek cybernetyka, czyli nauka o sterowaniu. Tym stwierdzeniem autor, profan,
nieuprawniony, wkracza w nie swój dziedzinę
rozważań, zastrzeżoną dla profesjonalistów.
Amatorskie, pobieżne, choć płytkie obserwacje i zainteresowanie wieloma dziedzinami pozwala na własne uogólnienia, poglądy,
sądy i teoretyzowanie.
Rzeczywistość , w której żyjemy, składa się z dwóch składników: materii, tworzywa Kosmosu,
który należy określić jako budulec, oraz interakcji między
składnikami Kosmosu, prościej mówiąc materii, wyrażającymi się oddziaływaniem
wzajemnym składników materialnych. To
oddziaływanie określić należy jako
przepływ informacji między tymi
składnikami, taki przepływ, że dochodzi do zmian w strukturze lub w zachowaniu
się składników. Każdy składnik materii,
najmniejszy, taki jak n,p, neutrino, sam w sobie jest informacją dla innych
składników, oraz emanuje informację poprzez oddziaływanie z innymi składnikami.
Elektro przestał by być sobą, gdyby nie generował pola elektrycznego i nie
posiadał spinu. Przy czym sama informacja
ma też strukturę materialną w postaci nośnika informacji. Jest nim
działanie, przenoszące się w przestrzeni, lub we wnętrzu samego substratu (np.,
mózgu) pod postacią impulsu elektromagnetycznego
lub impulsu energo-mechanicznego, jak np. głos lu czysto mechanicznego,
jak przekazanie ruchu. Można by orzec, że rzeczywistość składa się z
substratów i działaniu na tych
substratach. Tych kilka teoretycznych
uwag niech stanowi wstęp do właściwych rozważań na temat zjawiska dominacji.
Dominacja, to znaczy – w rozumieniu potocznym – jakiekolwiek
oddziaływanie wymuszające jednego podmiotu na inny, realizuje się za pomocą
informacji.
W pojęciu dominacji wyróżnić można dwa poziomu. Dominacja strukturalna, wynikająca z
konstrukcji układu i dominacja dowolna i wymuszona, powstająca w wyniku
zróżnicowania składników przyrody i wyobcowania się przyrodniczego układu, częściowo samodzielnego, którym jest człowiek ze swoim
intelektem i emocją, nad którymi to właściwościami potrafi chociaż częściowo
panować i się nimi posługiwać. Taki układ określić można jako układ samosterowny i samodzielny.
Dominacja strukturalna zachodzi w przyrodzie,
określanej jako martwa, a więc np. w kosmosie, pod postacią grawitacji, oddziaływania silnego, słabego. wreszcie elektro-magnetycznego, czy i każde inne. Zachodzi też i w naszym życiu
codziennym np. dominacja kierowcy nad
pojazdem, dominacja leku nad bakterią, wynikająca przecież nie z wali, a z struktury układu. Antybiotyk
ma taką strukturę, że wkracza w strukturę bakterii destabilizująco. To może trywialne przykłady, lecz oddają istotę
tego rodzaju dominacji. Każdą taka dominację osiąga się za pomocą strumienia
informacji
Bodźcem do napisania tej wypowiedzi stało się zwrócenie uwagi i zaobserwowanie
zjawisku dominacji w przyrodzie i ludzkim bycie. Jest to zjawisko w istocie znane
każdemu, kto nieco interesuje się życiem
publicznym, czy potocznym. Należy zauważyć, że proces dominacji, to proces
informatyczny, polegający na przepływach strumieni informacji między obiektami
przyrodniczymi, społecznymi, miedzy jednostkami ludzkimi lub grupami
społecznymi. Powstawanie, przepływ i
oddziaływanie strumieni informacji może odznaczać się wielką rozmaitością.
Jednak każdy strumień informacji między podmiotami ma tylko jeden cel: uzyskać pozycję dominującą nad przedmiotem
oddziaływania lub konkurentem A pozycja
dominująca w odczuciu dominanta, ktokolwiek lub cokolwiek to jest, polega,
operując to językiem cybernetyki, na uzyskania obniżeniu entropii układu, który oddziaływa informatycznie, inaczej mówiąc, na zwiększeniu uporządkowania tego
układu. Można by wyrazić to w inny sposób: każdy układ w omawianym kontekście,
rozumieć pod tym należy osobę ludzką, podlega nieustannemu wzrostowi entropii.
Pod względem fizycznym, jak i psychicznym, dochodzi do zagrożenia destrukcją,
wzrostem nieuporządkowania. Polega to np. na obniżenie stanu zdrowia, nierównowagą
psychiczną, dekompozycją społeczną,
zagrożeniem bankructwem, spóźnieniem na pocią, wieloma trywialnymi, podobnymi stanami. Układ musi zatem dążyć do
zatrzymania tego procesu, a zatem do ustabilizowania entropii lub podnoszenie (neg)entropii, (co
jest równoznaczne z spadkiem entropii).
Zilustrować to można na wiele sposobów. Głodny musi się najeść, samotny
musi szukać towarzystwa, uczeń musi zdobywać wiedzę, polityk musi walczyć o
pozycję, przedsiębiorca bogacić się. Jeżeli zaniecha tych działań, grozi takiemu
fizyczna, psychiczna, umysłowa, czy społeczna degradacja. Stan taki ująć można
też jako stan o obniżającym się zasobie informacji w układzie lub wzrost
nieuporządkowania. W tym wypadku cały proces toczy się w psychice, w układzie
nerwowym, jako siedlisku, akumulatorze, transformatorze i generatorze
informacji.
Przeciwdziałanie takim stanom możliwe jest porze zwiększenie
zasobu informacji, wygenerowanej we własnym układzie,lub pobranej z zewnątrz, co
można wyrazić jako próba uzyskania „dominacji”. W takim wypadku „dominacja” łączy się ze wzrostem strumienia informacji w
układzie nerwowym, co wyrażając językiem potocznym, oznacza stan zadowolenie,
poczucie bezpieczeństwa socjalnego, uczuciem szczęścia, czy to n.p. w wyniku
miłości, czy sukcesu sportowego.
Cała działalność
człowieka w istocie sprowadza się do zabiegach o dominację. Wynikiem
tych zabiegów jest bieg historii, wzrost gospodarczy, wzrost indywidualnego
bogactwa, sława, czy sukces sportowy. Owe zabiegi wyrażają się, jak
spostrzegamy w życiu codziennym, działaniami
pozytywnymi, wyrażającym się we współdziałaniu, ale częściej w walc, jawnej,
lub skrytej. Przykładów walki o dominację przytoczyć można bardzo dużo.
Autorowi nasuwa się jeden z najbliższych przykładów z najnowszej historii
Polski. To walka o dominację miedzy polskimi bolszewikami,( nie
komunistami), ( zwanymi przez autora w
innym miejscu poprawnie polszewikami), a polski kościołem w całym 45-leciu
PRL-u. Rozpatrując zagadnienie nie można
dojść do innego wniosku, jak uznać zmagania obu układów o dominację. O dominacje nad „duszą” narodu. Walka ta
przybierała w latach powojennych nawet znamiona walki zbrojnej, jeśli uznać,
że kościół popierał po cichu działania
zbrojne podziemie, co nalazło nawet
wyraz w filmie.
Należy jednak ściślej
zdefiniować, co autor rozumie pod nazwą kościół. W terminologii powszechnie
używanej pod nazwą kościół rozumie się instytucję, organizację, czy wręcz wręcz państwo
o charakterze diaspory z centrum w Rzymie. Rozważmy więc, co autor chciałby rozumieć pod mianem: kościół . Należy uciec się do zapisów
Ewangelii. W Ewangelii św. Mateusza Rozdz.. 16. 18 czytamy: „…ty jesteś Opoka, na
tobie zbuduję kościół swój”. Słowa wypowiedziane przez Chrystusa do św. Piotra.
W rozumieniu tych słów, kościół, to , z
innej wypowiedzi Chrystusa: „owczarnia”,
a apostołowie mają być pasterzami. A
więc kościół w takim rozumieniu, to zespół, społeczność wiernych. Tymczasem utarło się historycznie określać
kościół jako instytucję, organizację, mającą strukturę materialną, władzę,
dobra materialne, wpływy i własne
interesy funkcjonariuszy kościoła. Na określenie takiej struktury nie istnieje
właściwie odpowiednia nazwa, jeśli uznać, że słowo kościół, to nazwa zespołu
wiernych, ludu bożego. Celem uproszczenia wywodu, to co obecnie rozumie się
jako kościół, nazywać będziemy ”kościół instytucjonalny”.
W całym okresie PRL-u, w przeciwieństwie do ZSRR i innych
demoludów, nie było zakazu uczestniczenia do świątyni, jako budynku, udzielania
chrztu, działały seminaria, zakony, wychodziła prasa katolicka, choć była tłumiona.
Nie było zakazu uczeni religii, choć nie była takiego przedmiotem szkolnym.
Odbywały się pielgrzymki, procesje i peregrynacje obrazu Matki Boskiej. Należy
zatem powiedzieć uczciwie, że władze PRL-u nie zwalczały wiary, religii i kultu,
starały się go ograniczać. Ale nie zwalczały. Istniał za to głęboki antagonizm
między władzami, a kościołem instytucjonalnym. Mówiło się:między kościołem, a władzą.
Był to jednak w istocie ukryty antagonizm miedzy władzą, a klerem. Władza
w ramach tego antagonizmu prześladowała prymasa
Wyszyńskiego, księży, których wsadzano do więzienia, dokonywano zabójstw księży, organizowano
uległość księży w ramach t.zw. zespołu księży patriotów Był to zatem antagonizm między dwoma
instytucjami o prymat i wpływy nad obywatelami.
Utrata wpływów, a więc dominacji, groziła utratą realnej władzy i utratą
wręcz istnienia. Tę walkę o dominacje, jak pokazuje bieżąca historia, wygrał kościół instytucjonalny. Przeciwnik poległ doszczętnie. Mimo to kościół właściwy ulega zwijaniu, następuje powolna
laicyzacja. Po latach może pozostać potężna instytucja, wręcz klan bez wiernych
i w następstwie także degradacji i zanik.
W wypowiedzi przyjęto ten przykład, ponieważ jest on dla
wielu bardzo widoczny i spektakularny.
Przytoczyć można jednak wiele innych, wcale widocznych przykładów z historii i życia
codziennego. Samo zjawiska nie jest odkrywcze, każdy interesujący się życiem
społecznym widzi to bezpośrednio. I też każdy zapewne spostrzeże, że ta cecha
egzystencji ludzkiej, jak też i
wszystkich wręcz organizmów, czy to zwierzęcych, czy roślinnych, jest
genetycznie wpisana w elementach dziedziczenie, w genomie organizmu. Bez tej
potrzeby dominacji, wyrażającej się prostym stwierdzeniem: konkurencja,
nie byłoby rozwoju przyrody i postępu
ludzkiej cywilizacji, czy wręcz historii. Owa dominacja w świecie roślinnym wyraża się w prost sposób.
Populacja o ograniczonej rozrodczości, czy małej agresywności, małej odporności
na zagrożenia, a więc bardziej biernej, nie ma szans na trwanie i utrzymanie swego
gatunku. Podobnie i w świecie zwierzacym, spadek dominacji, wyrażający się
spadkiem populacji, odbiera szanse przetrwania, Brak możliwości, czy
zaniechanie współzawodnictwa lub zanik
potrzeby dominacji w grupie, czy w rodzinie, czy w społeczności zawodowej
prowadzi do destrukcji osobowości lub eliminacji zespoły, upadku
przedsiębiorstwa, czy często wprost do eliminacji fizycznej. Inaczej mówiąc,
brak przeciwdziałania w dominacji innego
podmiotu, prowadzi do zaniku słabszego podmiotu. Dokumentuje to i historia
społeczeństw i historia naturalna świata przyrodniczego.
Klasycznym przykładem może być śmierć organizmu w wyniku
ataku bakterii. Albo ginie organizm, wtórnie i populacja bakterii, lub organizm
zdrowieje, ale ginie i populacja
bakterii, lub tylo szczątkowo egzystuje, czekając na swoja kolejną szanse. W
naszej historii, dopóki Polska
dominowała w swoim kręgu historycznym, była stabilnym państwem z
szansą na trwanie. Kiedy nie zdołała się oprzeć dominacji sąsiadów, lub sąsiedzi
przeważyli w procesie dominacji, musiała zostać unicestwiona , jako państwowość. I nikt się nad nią nie litował z sąsiadów. Tak było podczas
zaborów i podczas II Wojny Światowej.
Można uogólnić i orzec, że dominacji, czy lepiej potrzeba dominacji, jest totalnym motorem wszelkiego dziania się, rozwoju, czy
destrukcji, motorem historii politycznej, naukowej, społecznej i osobistej
człowieka. To też nie jest żadna teza odkrywcza, widoczna jest dla każdego
zainteresowanego tą właściwością ludzkiej
natury, czy przyrody. I tak, młody chłopak, zostający księdzem,
realizuje nie tyle swoje powołanie, lecz zaspakaja swoje potrzebę
dominacji. Ksiądz, to przecież człowiek, człowiek widocznie dominujący na
dotoczeniem. Motywacje mogą być różna, lecz ta cecha ma na pewno swój przemożny
udział w jego decyzji. Podobnie jest z naukowcem, politykiem, działaczem,
pisarzem, każdym innym. Wszelkie działania wypływają nie tylko z wewnętrznej
potrzeby, zamiłowana, lecz można śmiało powiedzieć, że też, lub może głownie z tej tajemniczej potrzeby ludzkiej psychiki, panowania nad drugimi, nie tylko w sensie
ujemnym, a więc z chęci, czy potrzeby dominowania.
Ten nieodkrywczy wywód
nasuwa dość osobliwe refleksje. Można zastanawiać się, czy są ludzie
rezygnujący z tej swojej przemożnej potrzeby dominacji, rezygnują świadomie, i
czy są osoby, które nie życzą sobie budowania sobie pola dominacji, nie zabiegają
o „panowanie” na innymi, cokolwiek pod tym rozumiemy. Można wyobrazić sobie pisarza, który wydaje
swoje dzieła bezimiennie, po to by dostarczyć rozrywkę czytającemu, nie
oczekując uznania i ukrywając swoje autorstwo, lub naukowca, który dokonuje
odkrycia dla dobra ludzkości, jakiegoś Einsteina, który ogłasza swoja teorię
bezimiennie? Nie oczekując uznania? Takie przypadki się nie zdarzają. Natomiast
mamy często do czynienie raczej z próbą wyolbrzymiania swoich dokonań, czy osiągnięć,
czy wręcz z fałszerstwem,
Generalizując wywody nad zagadnieniem dominacji w świecie
przyrodniczym, jak i społeczeństwie ludzkim, można uogólnić „dominację” jako
proces poszerzania pola władzy. Wszak dominacja jest w istocie sprawowaniem
władzy jednego podmiotu nad innym, lub jednej społeczności nad inną, dominuje
więc ten podmiot, który uprzedmiotawia inne podmioty, czyni je sobie
podległymi, inaczej mówiąc steruje nimi za pomocą strumienia informacji w pożądanym
„kierunku”, takim, by entropia układu sterującego malała, inaczej mówiąć wzrastała
organizacja. Organizacja w tym wypadku nie musi być rozumiana w sensie
technicznym, lecz cybernetycznym. Podmiot dominujący generuje strumień
informacji sterującej podległym podmiotom dla uzyskania własnych korzyści
Biorąc to pod uwagę, należy orzec, że n.p. wszelka władza
dąży do poszerzenia pola władzy, czy to polityczna, czy gospodarcza, czy każda
inna. Przykładem jest stalinizm, faszyzm, absolutyzm.
Historia polityczna dostarcza takich przykładów wiele, jak
i też samo ,życie społeczne, codzienne i indywidualne, jak i też obserwacje
świata przyrody. Należy dodać, że układ osiągający totalną dominację, napotyka
na opór podmiotów podległych, które próbują się uwolnić z pod dominacji, co przejawia
się walką, bądź fizyczną, bądź informatyczną. W takiej walce zwyciężą bądź układ dominujący, poszerzając dalej
swoje pole władzy, bądź układ, czy układy podległe, które zaczynają zajmować
pozycje wyjściowe do biegu o własną dominację i poszerzanie pola władzy. Jest
to widoczne wyraźnie w dziedzinie ekonomiki, gdzie jeden z konkurujących
podmiotów upada na rzecz swojego konkurenta, lub nowo powstającego podmiotu.
Po tej reminiscencji należy wspomnieć, że zdarzają się pojedynczy ludzie zdolni do świadomej rezygnacji z realizacji potrzeby dominacji. Chociaż takie zjawisko ma miejsce, to przy gruntownej obserwacji można dostrzec - mimo wszystko - śladowe objawy tej cechy. Być może taki osobnik nie przejawia zewnętrznych objawów tej cechy, to w swojej psychice ma poczucie wyższości nad otoczeniem, a więc poczucie przewagi duchowej, co też jest dominacją.
Są
to na pewno misjonarze na misjach, zakonnicy w klasztorach
kontemplacyjnych, samotnicy, uciekający od świata, zapewne uznani
ludzie,
odmawiający np. przyjęcia nagrody, zasłużeni
dla idei. To jednak wydatki, a jeśli są,
to uważa się ich za dziwaków, odstępujących od normalności, A jeśli są to
ludzie kościoła, to bywają uznawani za świętych i też staja się dominantami. I
może jest to właśnie postępowanie na taki finał właśnie nakierowane? I w tej
grupie nie ma całkowitej jednolitości, Motywacje do takiej postawy może odkryć jedynie
chyba wytrawny psycholog. Misjonarz jest
mimo wszystko człowiekiem dominującym na misji. Bezimienny bohater, ratujący topielca, na
pewno nie wyprze się swojego czynu w imię bezimienności. Jeśli w swoim
środowisku znajdzie uznanie, to zapewne nie zaprzeczy, lecz dumnie wypnie
pierś. I w tych wypadkach zaspokojona jest potrzeba dominacji, chociaż podmiot
doznał jej przypadkowo, a swojego czynu dokonał niejako z przymusu, Nie
koniecznie moralnego. Odstąpienie od
próby ratowania i ujawnienie tego zaniechania, prowadziłoby do moralnej eliminacji w środowisku, a zapewm
ograniczeniem jego małego pola dominacji. Nie ujmując niczego takim bohaterom,
cząstka prawdy w tym jest.
Można zatem orzec,
że dominacja rządzi światem. Rządzi ku dobremu, lecz wecuj ku tragiczności.
Nasuwa się wiec myśl, że w procesie wychowania, bo tylko
w społeczeństwie ludzkim możliwy jest ten proces, należałoby uwzględnić
działania wychowawcze ograniczające tę, będącą
w przewadze, może nawet
„dominującą”, destrukcyjną cechę natury ludzkiej. Tylko czy jest to możliwe? Czy w pedagogice
wypracowano metody tonowania tej właściwości? Czy w ogóle ktoś już podnosił taką konieczność. Należy uznać, że taka filozofia zawarta jest
w niejednej religii, niejednym kierunku filozofii. A na pewno w nauczaniu
Chrystusa. Można przytoczyć wiele myśli, zawartych w Ewangeliach, które, choć nie
są bezpośrednim nawiązaniem do takiej idei, to w sposób wyraźny podnoszą
kierunek
pracy nad ludzka psychiką, ludzkim postępowaniem. Czy jednak nakazy
Chrystusa, czy innych religijnych nauczycieli, Buddy?, Konfucjusza, innych
myślicieli religijnych, czy kierunków filozoficznych, które nakłaniają
wiernych do powściągliwości ( z wyjątkiem Mahometa) , były, przestrzegana i są
obecnie?
Historia dowodzi, historia polityczna, jak i też historia
chrześcijaństwa, że powinność kształtowania natury ludzkie w cnotach
powściągliwości nie jest kształtowana i ukształtowana.
Nauczanie kościoła, choć nakierowane na ulepszenie natury
ludzkiej, nie zmierza do powstrzymania
ludzkiej skłonności do dominację jednych nad drugimi, Nie wychowuje
wiernych w tym duchu. Sam dawał w historii przykłady zabiegom o dominację.
Przykładem może być choćby walka papiestwa z cesarstwem o
inwestyturę (Grzegorz VII z Henrykiem IV – Kanossa) .
Inaczej nie było też by bolszewizmu, faszyzmu,
absolutyzmu. Kościół sam w sobie, próbuje
zdobywać pozycję dominującą w ciągu całej historii, szczególnie w Polsce. Jest
sam sobie, jako struktura instytucjonalna, zabiegająca o własne materialne
interesy, zaprzeczeniem nauki Chrystusa,
Demokrację, która w jakimś stopniu
przeciwdziała procesom i zjawisku dominacji, wymyślili Grecy. Odtworzyła
się dzięki ideom socjalistycznym i kościołowi (Rerum novaum, Laborem
excersens),
dopiero w XIX – XX w.
Wypowiedź niniejsza nie jest napisana jako próba popisania
się moralizatorstwem, albo tworzenia filozofii. Wypowiedź jest próbą zwrócenia uwagi
na ten aspekt ludzkiej moralności, nie zawsze dostrzeganej i przestrzeganej w
życiu codziennym, społecznym, a przede wszystkim politycznym.
Impulsem do napisania tej prostej uwagi,
wyrażającej zapewne poglądy wielu, może prawie wszystkich, stała się
sytuacja polityczna współczesnej Polska, która charakteryzuje się pozbawioną
kultury, szamotaniną polityczną. Jest ona wyraźną ilustracja tezy zawartej w
tej wypowiedzi.Jet ilustracją jeszcze czegoś więcej. W walce o totalna dominację,
zatracie ulegają wszelkie hamulce moralne, prowadzące do zjawiska, które można
nazwać „zimną wojną” polsko – polską’. Jeśli
tylko otwiera się nieograniczony
kanał poszerzenia płaszczyzny władzy, zostają uruchomiane wszelkie kanały informatyczne, by uzyskać totalną przewag. A przykładów w
historii naszej i obcej jest nader wiele. Przyroda ma w sobie genetyczne,
skuteczne mechanizmu tonowania dominacji jednaj społeczności w środowisku nad
drugą. Są nimi zjawiska wykryte m.innymi przez Darwina. Efektem jest równowaga
biologiczna. Zakłócenie w tej równowagę
wprowadza człowiek. Społeczeństwo ludzkie, poprzez rozwój samoświadomości,
zostało tych mechanizmów pozbawione. Wzloty i upadki społeczności historycznych
są tego ilustracją. We współczesności pojawiła się jaskółka przełamania tego przekleństwa ludzkości. Powstało
szereg organizacji międzynarodowych, politycznych, gospodarczych, kulturalnych, czy humanitarnych, porozumień ponadnarodowych,
choćby EWG, czy NATO. Jako pierwszy powstał chyba Czerwony Krzyż w XIX w wyniku bitwy pod Solferino (1963 r.), założony przez Henriego_Dunan’a. Czy ten trend zostanie prawidłowo rozwinięty i skonsumowany? Oto problem.
W XX wieku pojawiły się mechanizmy
międzynarodowej
współpracy, kosztem częściowej utraty t.zw. niezawisłości, czy
suwerenności. Przykładem jest Unia Europejska, NATO, inne porozumienie, Nawiasem mówiąc, polska niezawisłość i suwerenność, tak droga polskiej polityce w dwudziestowiecznej
spowodowała wielki kataklizm. Można dodać, że związanie się wtedy z którymś z sąsiadów,
mogłoby ochronić Polskę przed wojną, lub jej całkowicie zapobiec. Lecz jest to
temat na osobną wypowiedź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz