D o m i n a c j a

  Maj 2016 r.

Wpis powstał jako komentarz do obecnego zagrożenia demokracji w Polsce.Jest wyrazem poglądów autora, nie podzielanych zapewne przez wielu czytających. Podbudowany nader uproszczonym teoretyzowaniem, w którym autor stara się znaleźć  i wyrazić źródła takiego rozwoju obecnego stanu  kraju.
                   
              D  o  m   i    n   a    c   j    a



Informacja jest chyba podstawową kategorią, jaka dominuje w strukturze kosmosu. Każda cząstka materii, pozbawiona łączności z inną cząstką, byłaby „niebytem”, samym w sobie. Tym łącznikiem jest informacja w postaci oddziaływania. Każda cząstka tworzy więc, wysyła i odbiera informacje. A tym bardziej twory złożone „żyją” informacją i dzięki informacji. Informację można  ująć na wzór wstępu do Ewangelii wg św. Jana …..„Na początku było słowo….”  -  „Na początku była informacja, a informacja była u Boga, a Bogiem była informacja .” Już dużo wcześniej Heraklit wysunął  ideę „Logosu”, to jest   „Słowa”, czyli w istocie informacji. Za nim Platon stworzył filozofię  idei, jako pierwotnego bytu. Zdaniem Platona, relacja między światem idei, a światem materialnym, jest relacją wzorczą. Idee są paradygmatami i wzorami rzeczy fizycznych. Wymagało to przyjęcia istnienia swoistego mechanizmu "emanacji" idei w przedmioty materialne.”  W zdaniu tym zawiera się już koncepcja informacji, która jest czymś  pierwotnym. W istocie w każdym przedmiocie materialnym,  w każdym jakimkolwiek bycie, nie mogą nie zawierać się informacje. Stwierdzenie to zahacza o brzegi wielu  dziedzin naukowych, kosmologii, nauk społecznych, psychologii, kultury, a jest może czynnikiem podstawowym w każdej dziedzinie nauki i życia ludzkiego i życie w ogóle. Odkrycie informacji, jako zjawiska nasycającego całą rzeczywistość, stanowiącą czynnik sterujący wszech rzeczą, odkrył Robert Wiener, oraz Shannon uczeni amerykańscy. Od nich bierze początek cybernetyka, czyli nauka o sterowaniu. Tym stwierdzeniem autor, profan, nieuprawniony, wkracza w nie swój  dziedzinę rozważań, zastrzeżoną dla profesjonalistów.  Amatorskie, pobieżne, choć płytkie obserwacje i  zainteresowanie wieloma dziedzinami  pozwala na własne uogólnienia, poglądy, sądy  i teoretyzowanie.

Rzeczywistość , w której żyjemy, składa się z dwóch składników: materii,  tworzywa Kosmosu, który należy określić jako budulec, oraz interakcji między składnikami Kosmosu, prościej mówiąc materii, wyrażającymi się oddziaływaniem wzajemnym składników materialnych.  To oddziaływanie określić  należy jako przepływ informacji  między tymi składnikami, taki przepływ, że dochodzi do zmian w strukturze lub w zachowaniu się składników.  Każdy składnik materii, najmniejszy, taki jak n,p, neutrino, sam w sobie jest informacją dla innych składników, oraz emanuje informację poprzez oddziaływanie z innymi składnikami. Elektro przestał by być sobą, gdyby nie generował pola elektrycznego i nie posiadał spinu. Przy czym sama informacja  ma też strukturę materialną w postaci nośnika informacji. Jest nim działanie, przenoszące się w przestrzeni, lub we wnętrzu samego substratu (np., mózgu) pod postacią impulsu  elektromagnetycznego lub impulsu energo-mechanicznego, jak np. głos lu czysto mechanicznego, jak  przekazanie ruchu.  Można by orzec, że rzeczywistość składa się z substratów  i działaniu na tych substratach.  Tych kilka teoretycznych uwag niech stanowi wstęp do właściwych rozważań na temat zjawiska dominacji.

Dominacja, to znaczy – w rozumieniu potocznym – jakiekolwiek oddziaływanie wymuszające jednego podmiotu na inny, realizuje się za pomocą informacji.

W pojęciu dominacji wyróżnić można dwa  poziomu. Dominacja strukturalna, wynikająca z konstrukcji układu i dominacja dowolna i wymuszona, powstająca w wyniku zróżnicowania składników przyrody i wyobcowania się przyrodniczego układu, częściowo  samodzielnego, którym jest człowiek ze swoim intelektem i emocją, nad którymi to właściwościami potrafi chociaż częściowo panować i się nimi posługiwać. Taki układ określić  można jako układ samosterowny i samodzielny. Dominacja strukturalna zachodzi w przyrodzie,  określanej  jako  martwa, a więc np. w kosmosie, pod postacią  grawitacji, oddziaływania silnego, słabego.  wreszcie elektro-magnetycznego, czy  i każde inne. Zachodzi też i w naszym życiu codziennym  np. dominacja kierowcy nad pojazdem, dominacja leku nad bakterią, wynikająca  przecież nie z wali, a z struktury układu. Antybiotyk ma taką strukturę, że wkracza w strukturę bakterii destabilizująco. To  może trywialne przykłady, lecz oddają istotę tego rodzaju dominacji. Każdą taka dominację osiąga się za pomocą strumienia informacji

Bodźcem do napisania  tej wypowiedzi stało się zwrócenie uwagi i zaobserwowanie zjawisku dominacji w przyrodzie i ludzkim bycie. Jest to zjawisko w istocie znane każdemu, kto nieco interesuje  się życiem publicznym, czy potocznym. Należy zauważyć, że proces dominacji, to proces informatyczny, polegający na przepływach strumieni informacji między obiektami przyrodniczymi, społecznymi, miedzy jednostkami ludzkimi lub grupami społecznymi.  Powstawanie, przepływ i oddziaływanie strumieni informacji może odznaczać się wielką rozmaitością. Jednak każdy strumień informacji między podmiotami ma tylko  jeden cel: uzyskać pozycję dominującą nad przedmiotem oddziaływania lub konkurentem  A pozycja dominująca w odczuciu dominanta, ktokolwiek lub cokolwiek to jest, polega, operując to językiem cybernetyki, na uzyskania obniżeniu entropii układu, który oddziaływa informatycznie, inaczej mówiąc, na zwiększeniu uporządkowania tego układu. Można by wyrazić to w inny sposób: każdy układ w omawianym kontekście, rozumieć pod tym należy osobę ludzką, podlega nieustannemu wzrostowi entropii. Pod względem fizycznym, jak i psychicznym, dochodzi do zagrożenia destrukcją, wzrostem nieuporządkowania. Polega to np. na  obniżenie stanu zdrowia, nierównowagą psychiczną,  dekompozycją społeczną, zagrożeniem bankructwem, spóźnieniem na pocią, wieloma trywialnymi,  podobnymi stanami. Układ musi zatem dążyć do zatrzymania tego procesu, a zatem do ustabilizowania  entropii lub podnoszenie (neg)entropii, (co jest równoznaczne z spadkiem entropii).  Zilustrować to można na wiele sposobów. Głodny musi się najeść, samotny musi szukać towarzystwa, uczeń musi zdobywać wiedzę, polityk musi walczyć o pozycję, przedsiębiorca bogacić się. Jeżeli zaniecha tych działań, grozi takiemu fizyczna, psychiczna, umysłowa, czy społeczna degradacja. Stan taki ująć można też jako stan o obniżającym się zasobie informacji w układzie lub wzrost nieuporządkowania. W tym wypadku cały proces toczy się w psychice, w układzie nerwowym, jako siedlisku, akumulatorze, transformatorze i generatorze informacji.

Przeciwdziałanie takim stanom możliwe jest porze zwiększenie zasobu informacji, wygenerowanej we własnym układzie,lub pobranej z zewnątrz, co można wyrazić jako próba uzyskania „dominacji”. W takim wypadku „dominacja”  łączy się ze wzrostem strumienia informacji w układzie nerwowym, co wyrażając językiem potocznym, oznacza stan zadowolenie, poczucie bezpieczeństwa socjalnego, uczuciem szczęścia, czy to n.p. w wyniku miłości, czy sukcesu sportowego.

Cała działalność  człowieka w istocie sprowadza się do zabiegach o dominację. Wynikiem tych zabiegów jest bieg historii, wzrost gospodarczy, wzrost indywidualnego bogactwa, sława, czy sukces sportowy. Owe zabiegi wyrażają się, jak spostrzegamy w życiu codziennym,  działaniami pozytywnymi, wyrażającym się we współdziałaniu, ale częściej w walc, jawnej, lub skrytej. Przykładów walki o dominację przytoczyć można bardzo dużo. Autorowi nasuwa się jeden z najbliższych przykładów z najnowszej historii Polski. To walka o dominację miedzy polskimi bolszewikami,( nie komunistami),  ( zwanymi przez autora w innym miejscu poprawnie polszewikami), a polski kościołem w całym 45-leciu PRL-u. Rozpatrując zagadnienie  nie można dojść do innego wniosku, jak uznać zmagania obu układów o dominację.  O dominacje nad „duszą” narodu. Walka ta przybierała w  latach powojennych  nawet znamiona walki zbrojnej, jeśli uznać, że kościół  popierał po cichu działania zbrojne podziemie, co nalazło  nawet wyraz w filmie.

Należy  jednak ściślej zdefiniować, co autor rozumie pod nazwą kościół. W terminologii powszechnie używanej pod nazwą kościół rozumie się instytucję, organizację, czy wręcz wręcz państwo o charakterze diaspory z centrum w Rzymie.  Rozważmy więc, co autor chciałby rozumieć pod  mianem: kościół . Należy uciec się do zapisów Ewangelii. W Ewangelii św. Mateusza Rozdz.. 16. 18 czytamy: „…ty jesteś Opoka, na tobie zbuduję kościół swój”. Słowa wypowiedziane przez Chrystusa do św. Piotra. W rozumieniu tych słów, kościół,  to , z innej wypowiedzi Chrystusa:  „owczarnia”, a apostołowie mają być pasterzami. A więc kościół w takim rozumieniu, to zespół, społeczność wiernych. Tymczasem utarło się historycznie  określać  kościół jako instytucję, organizację, mającą strukturę materialną, władzę, dobra materialne, wpływy  i własne interesy funkcjonariuszy kościoła. Na określenie takiej struktury nie istnieje właściwie odpowiednia nazwa, jeśli uznać, że słowo kościół, to nazwa zespołu wiernych, ludu bożego. Celem  uproszczenia wywodu, to co obecnie rozumie się jako kościół, nazywać będziemy ”kościół instytucjonalny”.

W całym okresie PRL-u, w przeciwieństwie do ZSRR i innych demoludów, nie było zakazu uczestniczenia do świątyni, jako budynku, udzielania chrztu, działały seminaria, zakony, wychodziła prasa katolicka, choć była tłumiona. Nie było zakazu uczeni religii, choć nie była takiego przedmiotem szkolnym. Odbywały się pielgrzymki, procesje i peregrynacje obrazu Matki Boskiej. Należy zatem powiedzieć uczciwie, że władze PRL-u nie zwalczały wiary, religii i kultu, starały się go ograniczać. Ale nie zwalczały. Istniał za to głęboki antagonizm między władzami, a kościołem instytucjonalnym. Mówiło się:między kościołem, a władzą.
Był to jednak w istocie  ukryty antagonizm miedzy władzą, a klerem. Władza  w ramach tego antagonizmu prześladowała prymasa Wyszyńskiego, księży, których wsadzano do więzienia,  dokonywano zabójstw księży, organizowano uległość księży w ramach t.zw. zespołu księży patriotów  Był to zatem antagonizm między dwoma instytucjami o prymat i wpływy nad obywatelami.  Utrata wpływów, a więc dominacji, groziła utratą realnej władzy i utratą wręcz istnienia. Tę walkę o dominacje, jak pokazuje bieżąca historia, wygrał  kościół instytucjonalny. Przeciwnik  poległ doszczętnie.  Mimo to kościół  właściwy ulega zwijaniu, następuje powolna laicyzacja. Po latach może pozostać potężna instytucja, wręcz klan bez wiernych i w następstwie także degradacji i zanik.  

W wypowiedzi przyjęto ten przykład, ponieważ jest on dla wielu bardzo widoczny i  spektakularny. Przytoczyć można jednak wiele innych, wcale widocznych przykładów z historii i życia codziennego. Samo zjawiska nie jest odkrywcze, każdy interesujący się życiem społecznym widzi to bezpośrednio. I też każdy zapewne spostrzeże, że ta cecha egzystencji ludzkiej,  jak też i wszystkich wręcz organizmów, czy to zwierzęcych, czy roślinnych, jest genetycznie wpisana w elementach dziedziczenie, w genomie organizmu. Bez tej potrzeby dominacji, wyrażającej się prostym stwierdzeniem: konkurencja, nie  byłoby rozwoju przyrody i postępu ludzkiej cywilizacji, czy wręcz historii. Owa dominacja  w świecie roślinnym wyraża się w prost sposób. Populacja o ograniczonej rozrodczości, czy małej agresywności, małej odporności na zagrożenia, a więc bardziej biernej,  nie ma szans na trwanie i utrzymanie swego gatunku. Podobnie i w świecie zwierzacym, spadek dominacji, wyrażający się spadkiem populacji, odbiera szanse przetrwania, Brak możliwości, czy zaniechanie  współzawodnictwa lub zanik potrzeby dominacji w grupie, czy w rodzinie, czy w społeczności zawodowej prowadzi do destrukcji osobowości lub eliminacji zespoły, upadku przedsiębiorstwa, czy często wprost do eliminacji fizycznej. Inaczej mówiąc, brak  przeciwdziałania w dominacji innego podmiotu, prowadzi do zaniku słabszego podmiotu. Dokumentuje to i historia społeczeństw i historia naturalna świata przyrodniczego.

Klasycznym przykładem może być śmierć organizmu w wyniku ataku bakterii. Albo ginie organizm, wtórnie i populacja bakterii, lub organizm zdrowieje, ale  ginie i populacja bakterii, lub tylo szczątkowo egzystuje, czekając na swoja kolejną szanse. W naszej historii, dopóki Polska  dominowała w swoim kręgu historycznym, była stabilnym państwem z szansą na trwanie. Kiedy nie zdołała się oprzeć dominacji sąsiadów, lub sąsiedzi przeważyli w procesie dominacji, musiała zostać unicestwiona , jako państwowość. I nikt się nad nią nie litował z sąsiadów. Tak było podczas zaborów i podczas II Wojny Światowej.

Można uogólnić i orzec, że dominacji, czy lepiej potrzeba dominacji, jest totalnym motorem wszelkiego dziania się, rozwoju, czy destrukcji, motorem historii politycznej, naukowej, społecznej i osobistej człowieka. To też nie jest żadna teza odkrywcza, widoczna jest dla każdego zainteresowanego tą właściwością ludzkiej  natury, czy przyrody. I tak, młody chłopak, zostający księdzem, realizuje nie tyle swoje powołanie, lecz zaspakaja swoje potrzebę dominacji. Ksiądz, to przecież człowiek, człowiek widocznie dominujący na dotoczeniem. Motywacje mogą być różna, lecz ta cecha ma na pewno swój przemożny udział w jego decyzji. Podobnie jest z naukowcem, politykiem, działaczem, pisarzem, każdym innym. Wszelkie działania wypływają nie tylko z wewnętrznej potrzeby, zamiłowana, lecz można śmiało powiedzieć, że  też, lub może głownie z tej tajemniczej potrzeby ludzkiej  psychiki,  panowania nad drugimi, nie tylko w sensie ujemnym, a więc z chęci, czy potrzeby  dominowania.

Ten nieodkrywczy wywód  nasuwa dość osobliwe refleksje. Można zastanawiać się, czy są ludzie rezygnujący z tej swojej przemożnej potrzeby dominacji, rezygnują świadomie, i czy są osoby, które nie życzą sobie budowania sobie pola dominacji, nie zabiegają o „panowanie” na innymi, cokolwiek pod tym rozumiemy.  Można wyobrazić sobie pisarza, który wydaje swoje dzieła bezimiennie, po to by dostarczyć rozrywkę czytającemu, nie oczekując uznania i ukrywając swoje autorstwo, lub naukowca, który dokonuje odkrycia dla dobra ludzkości, jakiegoś Einsteina, który ogłasza swoja teorię bezimiennie? Nie oczekując uznania? Takie przypadki się nie zdarzają. Natomiast mamy często do czynienie raczej z próbą wyolbrzymiania swoich dokonań, czy osiągnięć, czy wręcz     z fałszerstwem,
  

Generalizując wywody nad zagadnieniem dominacji w świecie przyrodniczym, jak i społeczeństwie ludzkim, można uogólnić „dominację” jako proces poszerzania pola władzy. Wszak dominacja jest w istocie sprawowaniem władzy jednego podmiotu nad innym, lub jednej społeczności nad inną, dominuje więc ten podmiot, który uprzedmiotawia inne podmioty, czyni je sobie podległymi, inaczej mówiąc steruje nimi za pomocą strumienia informacji w pożądanym „kierunku”, takim, by entropia układu sterującego malała, inaczej mówiąć wzrastała organizacja. Organizacja w tym wypadku nie musi być rozumiana w sensie technicznym, lecz cybernetycznym. Podmiot dominujący generuje strumień informacji sterującej podległym podmiotom dla uzyskania własnych korzyści

Biorąc to pod uwagę, należy orzec, że n.p. wszelka władza dąży do poszerzenia pola władzy, czy to polityczna, czy gospodarcza, czy każda inna. Przykładem jest stalinizm, faszyzm, absolutyzm.
Historia polityczna dostarcza takich przykładów wiele, jak i też samo ,życie społeczne, codzienne i indywidualne, jak i też obserwacje świata przyrody. Należy dodać, że układ osiągający totalną dominację, napotyka na opór podmiotów podległych, które próbują się uwolnić z pod dominacji, co przejawia się walką, bądź fizyczną, bądź informatyczną. W takiej walce zwyciężą bądź układ dominujący, poszerzając dalej swoje pole władzy, bądź układ, czy układy podległe, które zaczynają zajmować pozycje wyjściowe do biegu o własną dominację i poszerzanie pola władzy. Jest to widoczne wyraźnie w dziedzinie ekonomiki, gdzie jeden z konkurujących podmiotów upada na rzecz swojego konkurenta, lub nowo powstającego podmiotu.                                                                            

Po tej reminiscencji należy wspomnieć, że zdarzają się pojedynczy ludzie zdolni do świadomej rezygnacji z realizacji potrzeby dominacji. Chociaż takie zjawisko ma miejsce, to przy gruntownej obserwacji można dostrzec - mimo wszystko - śladowe objawy tej cechy. Być może taki osobnik nie przejawia zewnętrznych objawów tej cechy, to w swojej psychice ma poczucie wyższości nad otoczeniem, a więc poczucie przewagi duchowej, co też jest dominacją.

Są to na pewno misjonarze na misjach, zakonnicy w klasztorach kontemplacyjnych, samotnicy, uciekający od świata, zapewne uznani ludzie, odmawiający np.  przyjęcia nagrody, zasłużeni dla idei.  To jednak wydatki, a jeśli są, to uważa się ich za dziwaków, odstępujących od normalności, A jeśli są to ludzie kościoła, to bywają uznawani za świętych i też staja się dominantami. I może jest to właśnie postępowanie na taki finał właśnie nakierowane? I w tej grupie nie ma całkowitej jednolitości, Motywacje do takiej postawy może odkryć jedynie chyba wytrawny psycholog.  Misjonarz jest mimo wszystko człowiekiem dominującym na misji.  Bezimienny bohater, ratujący topielca, na pewno nie wyprze się swojego czynu w imię bezimienności. Jeśli w swoim środowisku znajdzie uznanie, to zapewne nie zaprzeczy, lecz dumnie wypnie pierś. I w tych wypadkach zaspokojona jest potrzeba dominacji, chociaż podmiot doznał jej przypadkowo, a swojego czynu dokonał niejako z przymusu, Nie koniecznie moralnego.  Odstąpienie od próby ratowania i ujawnienie tego zaniechania, prowadziłoby do moralnej  eliminacji w środowisku, a zapewm ograniczeniem jego małego pola dominacji. Nie ujmując niczego takim bohaterom, cząstka prawdy w tym jest.

Można  zatem orzec, że dominacja rządzi światem. Rządzi ku dobremu, lecz wecuj ku tragiczności.

Nasuwa się wiec myśl, że w procesie wychowania, bo tylko w społeczeństwie ludzkim możliwy jest ten proces, należałoby uwzględnić działania wychowawcze ograniczające tę, będącą  w  przewadze, może nawet „dominującą”, destrukcyjną cechę natury ludzkiej.  Tylko czy jest to możliwe? Czy w pedagogice wypracowano metody tonowania tej właściwości? Czy w ogóle ktoś  już podnosił taką konieczność.  Należy uznać, że taka filozofia zawarta jest w niejednej religii, niejednym kierunku filozofii. A na pewno w nauczaniu Chrystusa. Można przytoczyć wiele myśli,  zawartych w Ewangeliach, które, choć nie  są bezpośrednim nawiązaniem do takiej idei, to w sposób wyraźny podnoszą  kierunek  pracy nad ludzka psychiką, ludzkim postępowaniem. Czy jednak nakazy Chrystusa, czy innych religijnych nauczycieli, Buddy?, Konfucjusza, innych myślicieli religijnych, czy kierunków filozoficznych, które nakłaniają wiernych do powściągliwości ( z wyjątkiem Mahometa) , były, przestrzegana i są obecnie?

Historia dowodzi, historia polityczna, jak i też historia chrześcijaństwa, że powinność kształtowania natury ludzkie w cnotach powściągliwości nie jest kształtowana i ukształtowana.
Nauczanie kościoła, choć nakierowane na ulepszenie natury ludzkiej, nie zmierza do  powstrzymania ludzkiej skłonności do   dominację jednych nad drugimi, Nie wychowuje wiernych w tym duchu. Sam dawał w historii przykłady zabiegom o dominację.
Przykładem może być choćby walka papiestwa z cesarstwem o inwestyturę (Grzegorz VII z Henrykiem IV – Kanossa) .
Inaczej nie było też by bolszewizmu, faszyzmu, absolutyzmu. Kościół sam w sobie,  próbuje zdobywać pozycję dominującą w ciągu całej historii, szczególnie w Polsce. Jest sam sobie, jako struktura instytucjonalna, zabiegająca o własne materialne interesy,  zaprzeczeniem nauki  Chrystusa, Demokrację, która w jakimś stopniu przeciwdziała procesom i zjawisku dominacji, wymyślili Grecy. Odtworzyła się dzięki ideom socjalistycznym i kościołowi (Rerum novaum, Laborem excersens), dopiero w XIX – XX w.

Wypowiedź niniejsza nie jest napisana jako próba popisania się moralizatorstwem, albo tworzenia filozofii. Wypowiedź jest próbą zwrócenia uwagi na ten aspekt ludzkiej moralności, nie zawsze dostrzeganej i przestrzeganej w życiu codziennym, społecznym, a przede wszystkim politycznym.

Impulsem do napisania tej prostej uwagi, wyrażającej zapewne poglądy wielu, może prawie wszystkich, stała się sytuacja polityczna  współczesnej  Polska, która charakteryzuje się pozbawioną kultury, szamotaniną polityczną. Jest ona wyraźną ilustracja tezy zawartej w tej wypowiedzi.Jet ilustracją jeszcze czegoś więcej. W walce o totalna dominację, zatracie ulegają wszelkie hamulce moralne, prowadzące do zjawiska, które można nazwać „zimną wojną” polsko – polską’.  Jeśli tylko otwiera  się nieograniczony kanał  poszerzenia płaszczyzny władzy,  zostają uruchomiane wszelkie  kanały informatyczne, by  uzyskać totalną przewag. A przykładów w historii naszej i obcej jest nader wiele. Przyroda ma w sobie genetyczne, skuteczne mechanizmu tonowania dominacji jednaj społeczności w środowisku nad drugą. Są nimi zjawiska wykryte m.innymi przez Darwina. Efektem jest równowaga biologiczna. Zakłócenie w tej  równowagę wprowadza człowiek. Społeczeństwo ludzkie, poprzez rozwój samoświadomości, zostało tych mechanizmów pozbawione. Wzloty i upadki społeczności historycznych są tego ilustracją. We współczesności pojawiła się jaskółka przełamania tego przekleństwa ludzkości.  Powstało szereg  organizacji  międzynarodowych, politycznych,  gospodarczych,  kulturalnych, czy humanitarnych, porozumień ponadnarodowych, choćby EWG, czy NATO. Jako pierwszy powstał chyba Czerwony Krzyż  w XIX w wyniku bitwy pod  Solferino (1963 r.), założony przez  Henriego_Dunan’a. Czy ten trend zostanie  prawidłowo  rozwinięty i skonsumowany? Oto problem.

W XX wieku pojawiły się mechanizmy międzynarodowej współpracy, kosztem częściowej utraty t.zw. niezawisłości, czy suwerenności. Przykładem jest Unia Europejska, NATO, inne porozumienie,  Nawiasem mówiąc, polska niezawisłość  i suwerenność, tak droga polskiej polityce w dwudziestowiecznej spowodowała wielki kataklizm. Można dodać, że związanie się wtedy z którymś z sąsiadów, mogłoby ochronić Polskę przed wojną, lub jej całkowicie zapobiec. Lecz jest to temat na osobną wypowiedź.


                                                                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz